niedziela, 20 lipca 2014

Zimy!


Straszliwa nocna upalność. Żar odbity od księżyca czy inna cholera. Polewanie się szlauchami do uzupełniania wody w pociągach schładza ciało, ale trzeba jeszcze ratować umysł, by nie wysublimował przez uszy. Znalazłem już kiedyś na to całkiem dobry sposób. Trzeba głośno zawodzić jakąś zimową pieśń. Mi pomaga inkurstowana bogato kolędami "Wigilia na Syberii" - Kaczmarowa ekfraza do obrazu Jacka Malczewskiego o tym samym tytule. Ballada Jarka Nohavicy "Potulni kejkliri" o wędrujących śnieżną polaną kuglarzach również daje radę... 

A w przerwach roboczych oglądałem zatrzymane w kadrach pejzaże z mojej styczniowej podróży za norweskie koło podbiegunowe, gdzie przy -42 stopniach bolały źrenice. 

Lecz w tym samym czasie, gdy ja hipnotyzowałem się bardzo północną i jeszcze bardziej mroźną bielą Finnmarku, Oender (Turek) pokazywał Alefowi (Libańczyk) i Benowi (Tunezyjczyk) zdjęcia z wycieczki na Kubę... Aaaaaaa...! Znów nie przynależę... ;) 

Zimy, zimy, ziiiiiiiiiimy... !!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz